Choć krykiet w Polsce nie jest popularny, w wielu krajach jest to sport narodowy. A dla wielu z nich, choć postacią historyczną, jedną z najwybitniejszych postaci tego sportu jest Donald Bradman.
Jest uznawany za jednego z najlepszych w historii, a z całą pewnością najlepszego batsmana. Ma za sobą mnóstwo świetnych spotkań i średnią punktów 99,94 w 52 meczach testowych, co przez wielu jest uznawane, jako wynik nie do poprawienia. Drugi w tej kategorii Graeme Pollock ma na koncie zaledwie 60,97 w 23 spotkaniach. Wynik wynosiłby 100, jednak w ostatnim meczu testowym został niespodziewanie wyautowany.
Zdobył wielką sławę w krykiecie i stał się pierwszym szeroko rozpoznawalnym krykiecistą. Był gwiazdą nie tylko australijskich, ale światowych stadionów. Mówiło się, że w czasach wielkiego kryzysu, wlewał w serca Australijczyków dumę i optymizm swoją genialną grą. Jest na tyle ceniony na Antypodach, że jego imię i nazwisko jest zastrzeżonym znakiem towarowym i na używanie go w celach komercyjnych zgodę musi wyrazić australijski rząd.
Urodzony w Nowej Południowej Walii chłopiec miłością do krykieta zaraził się od wujków. Szybko zaczął sam trenować, rzucając piłeczką o zbiornik na wodę, a także płot i odbijając ją kijem. Bradman szybko zaczął startować w zawodach. Reprezentując swój stan wpisał się do notesów wielu znawców. W 1928 roku został wybrany do reprezentacji Australii, gdzie zagrał przeciwko legendarnym Anglikom, pod wodzą Perry’ego Chapmana.
Choć debiut był słaby w jego wykonaniu, w kolejnych latach stał się absolutnym liderem swojego zespołu, a Brytyjczycy twierdzili, że pokonają rywali z Antypodów, dopiero gdy „Don” zakończy karierę. Pewnego razu doszli nawet do wniosku, że będą zmuszać go do błędów, rzucając piłkę tak, by po odbiciu od ziemi leciała w jego głowę. Mimo tego, jego średnia punktowa i tak stała na niemal nieosiągalnym dla innych poziomie. W 1932 roku Bradman zaliczył 974 punkty w pięciu spotkaniach. Zagrywki Anglików zeszły na poziom polityczny. Przez wiele lat był kapitanem reprezentacji Australii. Mówiło się, że więcej Australijczyków zna tylko Winstona Churchilla. Mimo wrodzonej skromności i nieśmiałości stał się dla swoich rodaków postacią niemal kultową. Wygrane, w głównej mierze dzięki niemu pojedynki z Anglikami są wspominane do dziś.
Jest uznawany za najlepiej punktującego w historii, lecz w swoich czasach był krytykowany za słaby styl. Jako niemal całkowity samouk, nie przyjął klasycznego stylu pałkarza i odbijał na swój określonym sposób. Po zakończeniu kariery był m.in. selekcjonerem oraz prezesem krajowego związku. Zajął się też biznesem, ze sporymi sukcesami.