Bardzo dużo dzieje się ostatnio w Arce Gdynia. Powrót do treningów, zmiana właściciela i przede wszystkim zatrudnienie Ireneusza Mamrota. Szczególnie ten ostatni ruch już teraz można oceniać jako strzał w dziesiątkę.
Gdy trzy lata temu właścicielem gdyńskiego klubu został 20-letni Dominik Midak, wydawało się, że klub wystawia się na pośmiewisko. Szybko okazało się, że główne decyzje podejmuje i tak jego ojciec, Włodzimierz, często wspierający też „żółto-niebieskich” sporymi zasobami finansowymi.
Szybko jednak okazało się, że upodobania Midaków w kwestii wydatków nie są najlepsze. Budżet klubu się kurczył, a co za tym poszło również wyniki sportowe szły konsekwentnie w dół. W końcu jednym z najlepiej opłacanych zawodników w Ekstraklasie jest strzelec pięciu bramek w tym sezonie Ekstraklasy, Marko Vejinović, który co miesiąc do tej pory inkasował 120 tysięcy złotych, a klub z Gdyni wyprzedza w tabeli Ekstraklasy tylko ŁKS Łódź.
Na początku roku pojawiły się informacje, że Midakowie chcą jednak pozbyć się swoich akcji. Rozpoczęły się poszukiwania chętnego, jednak problemem okazała się zaporowa cena, w wysokości sześciu milionów złotych, których oczekiwał Dominik Midak. Dodatkowo klub miał ciągłe zobowiązania, co zniechęcało kolejnych kupców. W końcu młodszy z Midaków zrezygnował z funkcji prezesa, a Pan Włodzimierz wszedł do Rady Nadzorczej.
Kilka dni temu w końcu Arkę przejął nowy większościowy właściciel. Ponownie Arka będzie zarządzana przez relację „ojciec-syn”. 75% akcji przejął bowiem Michał Kołakowski, syn Jarosława, wieloletniego agenta piłkarskiego, który zajmuje się sprawami m.in. Kamila Glika.
Michał ma też za sobą pośrednictwo w negocjacjach transferowych. Ma też doświadczenie w zarządzaniu i obsługą prawną klubu sportowego, wyniesione m.in. z zagranicznych staży. Od początku więc dla sfrustrowanych kibiców Arki był to jak najbardziej dobry ruch. Teraz doszedł do tego kolejny.
Pierwszym ruchem nowego właściciela było bowiem zatrudnienie Ireneusza Mamrota w roli trenera pierwszego zespołu. Szkoleniowiec rodem z Trzebnicy wydawał się najlepszym kandydatem do przejęcia, znajdującej się w kryzysie Arki. Choć Krzysztof Sobieraj z powodu epidemii koronawirusa nie zdążył poprowadzić „żółto-niebieskich” w ani jednym meczu, zmiana nie dziwi aż tak bardzo.
Jego pierwszym celem będzie utrzymanie w Ekstraklasie. Jeżeli uda się to spełnić, z pewnością dostanie dobre warunki do tego, by od nowa poukładać zespół. Mamrot ciągle pamiętany z wieloletnie pracy w Chobrym Głogów, ma za sobą ponad dwa lata pracy w Jagiellonii Białystok, z którą zdobył wicemistrzostwo Polski. Choć został zwolniony po kryzysie na początku tego sezonu, na temat jego pracy dominują pozytywne komentarze.
Dodatkowo Mamrot w Gdyni gromadzi bardzo ciekawy sztab szkoleniowy na czele z Maciejem Kędziorkiem w roli asystenta. Kędziorek to były szkoleniowiec w Rakowie Częstochowa znany z niemal niezliczonych rozwiązań stałych fragmentów gry. Wydaje się, że na rynku nie było lepszego dostępnego człowieka na to stanowisko. Dodatkowo przychodzi również Adrian Siemieniec, z którym Mamrot współpracuje od sześciu lat.