Chciałoby się rzec chcieliście wydymać Freda, to teraz Fred wydyma was. Kamil Stoch spakował do szafy wszystkich sceptycznych, na czele z Granerudem.
Przed Turniejem Czterech Skoczni największym faworytem do końcowego triumfu był Halvor Egner Granerud, dopiero za nim Markus Eisenbichler, Karl Geiger, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Pierwsze dwa konkursy nie wywindowały nikogo na zdecydowanego lidera.
Wszystko jak w zasadzie zwykle rozstrzygnęło się w Austrii, choć tylko ze sportowego punktu widzenia. Organizatorzy nieświadomie podbudowali Polaków, ewidentnie wkurzając wszystkich, wykluczając ich z kwalifikacji do konkursu w Oberstdorfie, po fałszywym teście Klimka Murańki. Tam jednak Stoch i Kubacki postanowili dyskretnie przytrzymać się czołówki.
Pierwszy cios wyprowadził Kubacki, notując w drugiej serii konkursu w Ga-Pa rekord skoczni. Jednak wszystko i tak musiało rozstrzygnąć się w Austrii, jak często bywa na niemiecko-austriackim turnieju. W Innsbrucku, który często wyrzucał faworytów za burtę, Kamil Stoch pokazał, że tytuły mistrza świata, mistrza olimpijskiego, wygrane dwa Turnieje Czterech Skoczni, zwycięstwa w Raw Air, dwie Kryształowe Kule i masa wygranych zawodów to nie przypadek, czy dobre warunki. To po prostu klasa, na którą Granerud może tylko z utęsknieniem patrzeć.
I żadne marudzenie o warunkach tego nie zmieni. Dziś w Bischofshofen Kamil Stoch tylko to udowodnił. Norweg zażyczył sobie złych warunków, no to Kamil dostał największą bonifikatę. Nawet gdyby jednak punkty za wiatr nie były przyznawane, nie szkodzi. Odległość i styl nie pozwalała nikomu na to, żeby pomyśleć o tym, żeby naszego orła może tak zrzucić niżej w klasyfikacji. Wszyscy mogą jednak jedynie oglądać triumfującego Polaka i bić mu brawa.
W Innsbrucku 12 punktów nad Anze Laniskiem, za to w Bischofshofen ponad 20 punktów nad Lindvikiem. Granerud po swoim cwaniakowaniu, zrzucaniu wszystkiego na wiatr i rzekomo świetne warunki Polaków, został dziś wyjaśniony brutalnie. Twierdził, że 20 punktów odrobi bez problemu. Stracił kolejne 30. To chyba najlepszy komentarz.